Pewnego dnia podczas obowiązkowego spaceru w dniu święta narodowego Książę Filip znajduje porzuconą gazetę, a w niej horoskop:
„Godziny od 7-ej do 9-ej wieczór przynoszą wielką ekspansję sił żywotnych, pomnożenie osobowości, doskonałe, acz ryzykowne pomysły. Są to godziny sprzyjające śmiałym planom, wielkim przedsięwzięciom…”.
Te słowa naznaczają rzeczywistość „Iwony, księżniczki Burgunda” niemal jak przepowiednia wiedźm szekspirowskiego „Makbeta”. Coś, co mogło być farsą, urasta i niemal niezauważalnie skręca w stronę tragedii. Chwilę później na scenę wejdzie Iwona dramatycznych wypadków nie da się już zatrzymać.
Dlaczego?
Dotychczasowy porządek dogorywa, monarchia gnije, psuje się (najpewniej z przesytu, ale to niejedyny jej grzech), nawet przyroda gaśnie. Ten stan rzeczy nie może trwać dłużej, potrzebny jest przełom, choć jeszcze nikt nie jest tego świadomy. Co więcej – nie do końca wiadomo, na czym w ogóle miałby on polegać. I wtedy właśnie pojawia się Iwona – milcząca, niepasująca, niezdefiniowana… Mająca jednak na tyle siły (wobec słabego dworu), żeby wydobyć na wierzch wszystko, co wstydliwe i skrywane. Ledwo przeczuwany kryzys staje się kryzysem faktycznym. Ale historia, która lubi się powtarzać („to tak w kółko”), podpowiada sprawdzone już rozwiązania. Ludzkość, jej kondycja zawsze odradzała się po katastrofach i wojnach. To te krótkie momenty, w których stajemy się lepsi. A skoro żadna katastrofa chwilowo się nie wydarza i wojna nie puka jeszcze do bram królestwa, to wystarczy pojedyncza śmierć. Jeden skromny trup. Tego wymaga racja stanu.
Witold Gombrowicz
Iwona, księżniczka Burgunda
Reżyseria i opracowanie muzyczne: Jarosław Tumidajski
Scenografia: Michał Dracz
Kostiumy: Krystian Szymczak
Światła: Radosław Kosmala
Obsada: Nela Maciejewska, Marek Braun, Małgorzata Maślanka, Tomasz Wóltański, Michał Węgrzyński, Zuzanna Repelowicz, Filip Łannik, Mateusz Paluch, Joanna Jędrejek, Natalia Samojlik
Premiera: 28 kwietnia 2024