„Latarnik” Henryka Sienkiewicza nie jest wyłącznie historią zmęczonego życiem staruszka, który po latach emigracji znajduje pracę w latarni morskiej i wraca pamięcią do tułaczki po całym świecie oraz młodości w ukochanej Polsce. To opowieść o samotności, tęsknocie i miłości, ale też o tęsknocie za samotnością i tęsknocie za miłością.
Adaptacja noweli „Latarnik” powstała z dużym szacunkiem do Henryka Sienkiewicza i stworzonych przez niego postaci, acz rozwija niektóre wątki, o których autor zaledwie napomyka. Wyzwaniem – tak adaptacyjnym , jak i inscenizacyjnym – było niewątpliwie udramatyzowanie historii, której bohater spędza tak dużo czasu w samotności. Okazuje się jednak, że sam Sienkiewicz podsuwa rozwiązania, stawiając na drodze latarnika Skawińskiego osoby i zwierzęta, które na scenie stają się adresatami jego wspomnień. Spektakl „Latarnik” jest jak jeden z marynistycznych obrazów, który pozwala odbiorcy usłyszeć szum fal i poczuć powiew bryzy na twarzy. Ogromna w tym zasługa scenografii, która w sposób tyleż sugestywny, co oniryczny nadaje scenie Teatru Małego nadmorskiego charakteru. Podobnie jak muzyka i ruch sceniczny, które jeszcze głębiej wprowadzają widza w świat latarnika.
To, na czym zależy twórcom szczególnie, to odrzucenie postrzegania „Latarnika” przez pryzmat spisu lektur szkolnych. W rzeczywistości jest to bowiem opowieść adresowana do dużo szerszego grona widzów.