A to Polska właśnie. Na weselu. Tym z roku 1901 i tym dzisiejszym. Na styku miłości i nienawiści, piękna i brzydoty. Pośród tych ze wsi i tych z miasta. Tych władających piórem i tych, którzy wybierają kosy. W mieszających się zapachach perfum, potu, kiszonych ogórków, kiełbasy i wódki. W potoku ludowych dźwięków i ekstatycznych tańców. Słuchając gwaru słów, które nie musiałyby paść i poszukując krótkich momentów ciszy, w których nie pada jednak to, co paść powinno. Witając gości, których niecierpliwie wypatrywaliśmy oraz tych, których mieliśmy nadzieję nigdy nie spotkać… A oni idą, na wesele – teraz, wszyscy.
Raz dokoła, raz dokoła!