Zasłyszane w Sans-Souci, Anno Domini 2018
„Jakże mi toli żal waćpana, żeś jeszcze nigdy nie był na teatrze. Toż tam wędrowne komedianty przedstawiają życie, jakim prawdziwie jest… Są tam widowiska, w których zbójcy to zbójcy, a daleko uczciwsi są od ludzi w pałacach… Albo znowu inne, gdzie ojcowie nocami nie śpią, zrywają się, cyfry przez sen wykrzykują… Gdzie cierpieć jest przeznaczeniem kawaliera! Gdzie król o czwartej rano wstaje i szpikiem ludu się naciera. Gdzie podobno życie nie zawsze wzniosłych maksymów chce słuchać. Gdzie fałszowaniu monety winni pachciarze mincarni, jeno nikt powałaszyć ich nie śmie. Gdzie cienko śpiewają biskupi, ale pomaga się im jak można. Gdzie chłop nie tylko zieleninę jada i bronią mu warkocz nadwiślański nosić dla dekorum. Gdzie minister jest kawalierem Orderu Słonia pierwszej klasy… Gdzie wierutna siurpryza się zdarza na dowód uprzejmości humoru króla dotąd niewydarzonej. Gdzie ingerencję rządu we wszystko wszędzie skasowano. Gdzie niedobrze być nierządnym, słabym, mizerakiem, a jednak miło mówić, że się jest Polakiem”.