Ta groteska, tyleż śmieszna, co przerażająca, swoją premierę miała w 1938 roku, gdy w kilku europejskich krajach panował już faszyzm w swoich odmianach. Maria Jasnorzewska-Pawlikowska, poetka znana przed wszystkim z eterycznych, miłosnych wierszy, w „Babie-Dziwo” stworzyła przenikliwy i szyderczy obraz wszelkiej wodzowskiej władzy o zapędach totalitarnych.
Oto w umownym państwie o nazwie Prawia bezwzględnie rządzi Valida Vrana – opętana głoszoną przez siebie ideologią dyktatorka. Społeczeństwo podporządkowuje się jej bez szemrania, zamieniając się w coraz bardziej bezwolnych poddanych, czerpiących jednak korzyści ze swojego zniewolenia. Na dwie dekady przed „Nosorożcem” Eugeniusza Ionesco, przed „Niemcami” Kruczkowskiego, nie mając jeszcze okrutnych doświadczeń wojny totalitarnej, Pawlikowska pokazała proces przemiany normalnego społeczeństwa w bezduszny przedmiot masowej manipulacji. Satyra polityczna, jaką jest Baba-Dziwo, jest też sztuką o miłości, a właściwie o braku miłości. Valida wymyśla swój diaboliczny system z nienawiści do ludzi, buduje go z kompleksów i pogardy, z zawiści wobec tych, którym dane jest szczęście. Po ponad osiemdziesięciu latach „Baba-Dziwo” wciąż daje do myślenia…