Był Miron. Lubił być wśród ludzi i nie lubił ich smrodów. Lubił, kiedy go lubiono i lubił być sam. Lubił kręcić ludźmi i podsłuchiwać, co mówią. Lubił się czasem zachwycić i zdziwić się sobą. Lubił kino, wrony, pomidory. Nie znosił zakupów, ostrego słońca, hałasów. Najbardziej ze wszystkiego lubił pisać. Nie lubił zwłaszcza, jak ludzie umierają.
Tajny dziennik wciąż jest tajemniczy. Przejmujący, mistyczny, złośliwy, pełen życia i przeczuć końca. Wydano go dopiero kilkadziesiąt lat po jego śmierci, bo poziom szczerości byłby nie do udźwignięcia dla przyjaciół, a otwartość obyczajowa byłaby nie do zniesienia dla cenzury.