Młody chłopak wraca do domu ze studiów na zagranicznym uniwersytecie.
Chce być bogaty, ale też zrobić wiele dla ludzkości.
Chce być sławny, ale też prowadzić spokojne życie.
Chce mieć kochankę, ale też być wiernym mężem.
Chce kochać zwierzęta, ale też na nie polować.
Chce być odpowiedzialny, ale też spać spokojnie.
Zofia Nałkowska pisała „Granicę” kilkanaście lat po odzyskaniu niepodległości, na fali wzrastającego rozczarowania kształtem wolnej Polski. Czy opisywane przez nią upiory i problemy II RP odeszły czy też uporczywie trwają w kolejnej odsłonie państwowości, pomimo upływu czasu i fundamentalnych (pozornie?) zmian w życiu społecznym? Idąc za Nałkowską chcemy zająć się przede wszystkim mieszczaństwem – klasą średnią, broniącą granic swojej ciężko wypracowanej enklawy z jednej strony przed tymi, którzy zarabiają za dużo (tzw. elitą), z drugiej – tymi, którzy za dużo kosztują (tzw. marginesem). Udzielenie głosu nie jest tożsame z przyjęciem perspektywy – to raczej rozliczenie ze snów o niewinności i snów o potędze.