Agnieszka Osiecka
Niech no tylko zakwitną jabłonie

Reżyseria i scenografia: Wojciech Kościelniak
Teatr Ateneum w Warszawie

Współpraca scenograficzna: Ryszard Hodur
Kostiumy: Anna Englert
Opracowanie muzyczne: Dawid Rudnicki
Kierownictwo muzyczne: Wojciech Borkowski
Przygotowanie wokalne: Andrzej Borzym jr.
Choreografia: Jarosław Staniek

Obsada:
Entreprener/Organizator – Krzysztof Tyniec
Gość Który Płaci – Wojciech Michalak
Inżynier/Pozytywno-Negatywny – Wojciech Brzeziński
Kokota Mimi/Hela – Joanna Kulig
Rebeka/Personalna – Olga Sarzyńska
Buba/Zuzanna Reakcjonistka – Emilia Komarnicka
Maniusia/Krysia Traktorzystka – Julia Konarska

Zespół muzyczny:
fortepian – Wojciech Borkowski/Mateusz Dębski
trąbka – Piotr Ziarek Ziarkiewicz/Maurycy Idzikowski
kontrabas – Maciej Szczyciński/Maciej Matysiak
perkusja – Piotr Maślanka/Szymon Linette

Wojciech Kościelniak to obecnie najciekawszy reżyser teatru muzycznego. W ostatnich latach zasłynął inscenizacjami kilku arcydzieł literatury polskiej i obcej.

„Niech no tylko zakwitną jabłonie” Osieckiej to tym razem typowy musical, z piosenkami, skeczami i przezabawnym układem choreograficznym. Został napisany przed pół wiekiem i w Ateneum miał swoją prapremierę, ale do dziś zachował urok pierwszej młodości. Składają się nań słynne już piosenki samej Osieckiej, ale i innych autorów, opowiadające o warszawiakach różnych generacji, przedwojennych i powojennych. Ale przede wszystkim jest to przedstawienie o pewnym znanym nam kraju, w którym radość z „nowego” miesza się z sentymentem do „starego”, polskie z zachodnim, sentymentalne z refleksyjnym, śmieszne z poważnym. Jego szczególnym atutem jest siła młodości, która potrafi przezwyciężyć każde głupstwo i każdy nonsens zafundowany niegdyś przez socjalizm. Może komuś przypomną się z tej okazji filmy Stanisława Barei?

Dzisiejsze „Jabłonie” w Ateneum, choć posługują się tekstami sprzed półwiecza i więcej, są musicalem na wskroś współczesnym. Mają kompletnie nową formę artystyczną, bliższą musicalom broadwayowskim, choć całkiem oryginalną, „kościelniakowską”. Piosenki otrzymały nowe aranżacje, nieraz zaskakujące. Ale wszystko nie miałoby znaczenia, gdyby nie iście szwajcarska precyzja, z jaką wszystko to zostaje wyśpiewane i wytańczone przez siódemkę młodych aktorów pod przewodnictwem doświadczonego wodzireja Krzysztofa Tyńca. Warszawa widziała już różne musicale, ale takiego nigdy.